Przeprowadzka z Praskej strony Warszawy na stronę Nie-Praską (nazwa ta
odzwierciedla moje silne przekonanie, że jednak Warszawska Praga to
centrum wszechświata), uświadomiła mi, że wąs króluje w stolicy, z jednej jej strony jeszcze nie zgolony, z drugiej pieczołowicie zapuszczony. Wszędzie wokół wąsy a na wąsie piwko,
kluseczki, zupeczki, dupeczki, czekoladka i wczorajsza sałatka. W odpowiedzi na wąsowe szaleństwo, wąsowa alternatywa, zamiast wąsa niech nam rośnie grzywa!
Dla tych, co po Praskiej stronie Wisły spod wąsa się nie uśmiechną, bo uśmiech to wciąż kategoria dla nich abstrakcyjna, oraz dla tych co spod wąsa po stronie Nie-Praskiej się nie uśmiechną, bo są na to zbyt wąsowo fajni.
Sympatycznych wąsaczy przepraszam i serdecznie zachęcam do dalszego uśmiechania się spod wąsa. Niech się wąsacz na świat nie dąsa.